sobota, 27 października 2012

Rozdział 6

-To... ja będę wracał do domu.- odparł Saul.- Mogę iść z tobą ? - Carly uśmiechnęła się. Saul nałożył swoje czarne Conversy i wyszedł przed dom. Po chwili Carly była poza swoim niewielkim miejscem zamieszkania. - Już jestem - powiedziała radośnie. Mulat złapał za swojego BMX'a, który był oparty o płot. - Siadaj - klepnął ręką w kierownicę. - A jak zlecę ? - zaśmiała się. - Nie gadaj bzdur tylko chodź - odgarnął ciemne loki z czoła. Dziewczyna usiadła na kierownicy. Po chwili mknęli przez różne dzielnice Los Angeles. Kilka minut później byli na Black Street. Weszli do środka. - No w końcu, Hudson gdzieś ty się szlajał ? Erin... znaczy się... dobra nie ważne - burknął Steve', który czegoś szukał w kuchni... - Steven co z twoim głosem ? - zapytała zaniepokojona. - Nie ważne. Zatęskniłaś za Rudym ? - zaśmiał się. - Tak jakby. - powiedziała niepewnie. - Twój kochany Rudy paczykot jest u siebie. - poinformował ją Duff. Wszyscy parsknęli śmiechem. Tylko Carly nie. Śmiechy zwabiły Rose'a na dół. Podszedł do niej od tyłu i zarzucił jej ręce na szyję. - Przepraszam kochanie.- mruknął jej do ucha. - Puść mnie ! - odskoczyła od niego. - No, przepraszam. Carly co z tobą do chuja jest ? - posmutniał. - Nie twoja sprawa. Odejdź ode mnie. - warczała. - Proszę cię. - jego oczy się lekko szkliły. Usiadł na parapecie i zapalił zacne czerwone Mallboro. Gadał coś jeszcze do siebie pod nosem jak to on miewał zwyczaj rozmawiania samym ze sobą. - Ej co się znowu burasz ? - do pomieszczenia wpadł Kudłacz. - Nic takiego - zapalił następnego. - Marchewa gadaj - stanął naprzeciwko Axl'a. - Nie jestem Marchewką, rozumiesz ?! - krzyknął. - Jesteś, jesteś. Gadaj co ci. - droczył się. - Nie twoja sprawa - odsunął się od przyjaciela. - A kto ci parę lat temu dal dach nad głową ? - złapał go za nadgarstek żeby nie odchodził. Ta kwestia zawsze na niego działała. - Ty- burknął .- No właśnie, mów.- puścił go. - No bo... ona mnie chyba nie kocha. Pewnie zdążyłeś się już z nią przespać wczoraj. - był ostro zdołowany i wkurwiony. - Ja z nią nic nie, jedynie usnęła mi na kolana i byłem zmuszony być przez bite 10 godzin w tej samej pozycji. - uniósł dłonie na znak niewinności. - Mhm... to co ty tam do cholery robiłeś ? - zapytał złośliwie. - Byłem z nią pogadać bo..bo..- nie wiedział co powiedzieć. - Mów skurwielu - dalej warczał na niego. Był bliski napadu złości. - Chciałem ją przeprosić... wczoraj rano się na nią wydarłem - powiedział ze stoickim spokojem w głosie. - Pff... Hudson i przeprosiny, też mi coś ? Kpisz sobie ze mnie ? - śmiał się nieszczerze. - Nie, nie żartuję. Mówiła mi, że cię kocha, ale boi się tych twoich napadów złości. Ja wiem jakie miałeś życie zanim do mojego domu trafiłeś, ale myślę, że powinieneś jej o tym powiedzieć.- uśmiechnął się, poklepał go po ramieniu i wyszedł z kuchni. Rose usiadł na parapecie, złapał jakąś tanią wódkę i upił łyk. Siedział tam godzinę i układał sobie w myślach co ma powiedzieć swojej dziewczynie. - Co ? - rozejrzał się po kuchni, ale nikogo nie zauważył. - Chcę porozmawiać. Axl co z tobą ? - oznajmiła. - O czym ? - odstawił wysokoprocentowy napój i podszedł do niej. - O nas, kotku - przytuliła się. Axl się uśmiechnął bo nie przytulała go już dość długo. Myślał, że na boku umawia się z jego przyjacielem i nie kocha go już. Widocznie było całkiem inaczej. - Dobrze. Przepraszam cię za wszystko, przepraszam, że mnie poznałaś, przepraszam, że teraz tu jestem, że w ogóle istnieję - mówił ze skruchą w głosie. - Saul mi wszystko o tobie powiedział. Nie gniewam się... Masz prawo być taki jaki jesteś... po tym co przeżyłeś...-szepnęła mu do ucha i wtuliła się mocniej. Jęknął cicho. - Ale - zrobił smutną minę. - Bądź już cicho i mnie pocałuj. - uśmiechnęła się łobuzersko. Wpił się w jej usta. - Mmmm..Sweet Child O' Mine - wsunął ręce pod jej koszulkę. - Brakowało mi ciebie. - musnęła jego usta. - Chcę cię. - dodała. Axl przerzucił ją przez ramię i poszedł do sypialni. Posadził ją na łóżku. Dziewczyna raptownie posmutniała. - Coś się stało ? - zapytał troskliwie. - Tak chodź gdzieś ze mną proszę. - wstała z łóżka. - Dobrze, a wytłumaczysz mi co się stało ? - nie wiedział o co chodzi. - Na miejscu tak. - powiedziała oschle. Nałożyli buty i kurtki. Wyszli. Carly złapała za rękę Axl'a i szła przed siebie. - Powiesz mi gdzie idziemy ? - zapytał. Nie miał już siły iść. - Na cmentarz - muknęła. Po 15 minutach byli na miejscu. - Sebastian ty żyjesz ! - rzuciła się w ramiona wysokiego długowłosego blondyna. - Tak żyję. Carly... puść mnie. - uśmiechnął się. - Baz wy się znacie ? - Axl zmierzył ich wzrokiem. - To moja siostra. Ej Rose wy ze sobą chodzicie ? - zapytał. - Tak, a co ? - puściła go. - Nie nic... - burknął. - A tak w ogóle to gdzie my jesteśmy ? - zapytał. - Na cmentarzu, kotku. Tu...są pochowani moi rodzice. - szukała zapalniczki. Rudy poparzył na nagrobek. - Carly my... my... - jąkał się. - Co my ? - zapaliła znicz który podał jej Sebastian. - Ty jesteś moją siostrą przyrodnią - podszedł do niej. - Axl co ty pieprzysz ? - popatrzyła na niego z politowaniem. - Mamy tego samego ojca..znaczy mieliśmy. - odpalił papierosa. - No rzeczywiście. Yay mam 2 braci - ucieszyła się. - A wiesz co w tym najdziwniejsze ? - zapytał. - Nie. - odpowiedziała. - To, że pieprzyłaś się z własnym bratem - uśmiechnął się łobuzersko. - No tak... ej... to dziwne... ale.. i tak... Sebastian możesz na chwilę ? - popatrzyła na blondyna - Tak.. wracam do domu cześć. - szedł w stronę wyjścia. -Było całkiem fajnie. Wracajmy już. - szepnęła mu do ucha. Podczas drogi powrotnej do domu wcale nie rozmawiali ze sobą. Will czuł się nieswojo i niezręcznie. Kiedy wrócili do domu ulotnił się gdzieś. - Ej, Steven widziałeś gdzieś kudłatego ? - zapytała. - U siebie. - mruknął i dalej zajął się robieniem sobie tostów. Ognistowłosa pobiegła schodami na górę. Zapukała do drzwi. Poczuła jakiś oddech na szyi...

1 komentarz:

  1. Ja pierdolę! Nie ogarniam już nic! Ale i tak zajebiste. Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń