- Lars idź sobie. Tu-go-nie-ma! Rozumiesz? - blondyn rzucił mu piorunujące spojrzenie.
- Jest! Kirk no nie chowaj się. O blee.. -wykrzywił się.
- Co ''o blee''? - westchnął i popatrzył na prekusistę.
- Pudełko po pizzy, pół kanapki, skarpetki, bokserki, kostka, klucz francuzki, o blee... Weź ty tam masz składowisko zużytych gumek. - szybko podniósł się z podłogi z kwaśną miną.
- Pierdolisz? - zdziwił się i trochę pobladł. Lars wybuchnął niepochamowanym śmiechem. - No co?! -wpienił się trochę.
- Hahahahahahaha James! Hahahahahahaha! Hahahahahahahahaha! Żebyś widział swoją minę! Hahahahahahahaha! Się kurwa nabrałeś! - śmiał się jeszcze bardziej.
- Zamknij się już i spierdalaj do siebie, a i napraw mi laptopa bo pożałujesz. - westchnął i położył się na łóżko twarzą w poduchę. Lars usiadł koło niego i głaskał po plecach.
- Oooo, Jessica będzie ryczeć? - zaśmiał się perkusista. James przekręcił się na plecy i popatrzył na niego ze złością w oczach. Podniósł się do pozycji półsiedzące i podparł rękoma.
- Kurwa, Larsunia! Jestem James, kumasz?! - położył się spowrotem i skrzyżował ręce za głową. Lars wyszedł z jego pokoju. Szczerzył się. Miał satysfakcję, że znowu wkurzył Jamesa. Ale do czego on dąży? Czy on wie co potem może się dziać?
- Ciff gdzie jesteś?! - zawołał wesoło. Humor mu się trochę poprawił. Całkiem zapomniał, że zgubili Kirka.
- Tutaj. - basista wychodził z tego pustego pokoju. Miał ich mała zgubę na rękach. Młody trzymał kurczowo kocyk który teraz niemal ciągnął się po ziemi. Zaniósł go do swojej sypialni. Lars podreptał za nim. Cliff ułożył śpiącego chłopaka na łóżku. - Tknij g to ci nogi z dupy wyrwę. - pogroził palcem.
- Dobra, dobra. Ej, to mój kocyk. - zrobił oburzoną minę. Wyglądał komicznie. Ktoś zadzwonił na komórkę Larsa. Wziął telefon, wyszedł z pokoju i odebrał. Wrócił po jakiś 20 minutach. Hammett już nie spał. Tępo patrzył się w sufit. Nawet nie zareagował kiedy perkusista wrócił i usiadł koło niego. Pogłaskał go po włosach i odgarnął je z jego twarzy. On nadal patrzył się w ten sufit jakby to była najpiękniejsza rzecz na świecie. Westchnął ciężko.
- Kirk. - wypowiedział cicho jego imię i przejechał delikatnie dłonią po jego policzku. On nic. Powtórzył jego imię. Tym razem głośniej. Nadal nie poskutkowało. Musnął jego usta. Jego kącik ust powędrował trochę w górę. Lars jeszcze raz go pocałował tylko tym razem bardziej namiętnie. Lokowaty przygryzł jego wargę, zamruczał i oblizał się. Złapał szatyna za ramiona i przysunął bliżej do siebie. Całowali się zachłannie.
- Ej... No weź. Może jeszcze się zaczniecie jebać na moich oczach? I to na moim łóżku. - Cliff popatrzył na nich zażenowanym wzrokiem. Przestali. Policzki Kirka trochę porumieniały. Lars też był taki jakiś zmieszany. Miał minę w stylu: "idź już sobie".
- No to... Ja pójdę na spacer. Kirk idziesz? - perkusista patrzył w podłogę i szurał trampkiem po dywanie.
- Po co? - młody podniósł się trochę i oparł plecami o zimną ścianę.
- Tak się przejść. Chodź. Ktoś za tobą tęskni. - pociągnął go za zdrową rękę. Zlecał z łóżka, zrobił fikołka i przywalił głową w kant szafy. Rozciął sobie czoło. Krew lała mu się po nosie i ustach. Cliff mruknął coś pod nosem i wziął go do łazienki. Posadził na parapecie i wyjął apteczkę z szafki. Przemył mu ranę wodą utlenioną, wytarł krew i założył opatrunek.
- Ty naprawdę masz jakiegoś pecha, albo ciamajda jesteś. - westchnął, pokręcił głową i zsadził go z parapetu. - Idź już do swojego Romeo - zaśmiał się i popchnął go lekko w stronę drzwi. Kirk prychnął i wyszedł z łazienki. Po kilkunastu minutach już byli w parku. Jak na luty nie było tak bardzo zimno, ale Hammett jak Hammett - co zawieje to trzęsie się jak galaretka. Lars oddał mu swoją kurtkę, Miał jeszcze pod spodem bluzę więc nie było mu tak bardzo zimno. Ktoś podbiegł do Kirka i mocno, bardzo mocno go przytulił...
++++++++++++++++++
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Ludzie nie mam już siły :E Jest za 12 czwarta, a ja sobie pobieram gify z Metalliką, a co...
Dobra. Jutro dam pełną 1 And She's buying...
Dobra.. Chcecie gifa? Dżizys... żeby zadziała. To mnie dobija. Rocky... ON AŻ SIĘ PROSI O PUCI PUCI ZA POLICZKI :E
No to Gif:
No To plus bonus (taki pod temat.xd):
No oczywiście tylko by puciać... Rozdział super. Rozwaliło mnie że Jam ma pod łóżkiem stertę zużytych gumek.
OdpowiedzUsuńZ poważaniem Rocky Cry Hammet Page Hudson Rose Hetfield i wiele innych (po tatusiach ... )
Kiruunia Puci puci puci *ciagnie za policzki*.xd
UsuńSię nie umie czytać to się złe komantarze daje. Lars go nabrał Dzifko.xd
Zabić cię xd Niedługo po feriach nie będziesz mogła do szkoły wstać.Ja nawet jak wcześnie zasna to później w szkole jestem zmęczona. Oj. Tak czytam to opowiadanie i mam nadzieję, że się w nim pojawie jako człowiek. xd
OdpowiedzUsuńZa czo zabicz? No ej feś...
UsuńRączej... .__.
Wiem Dziffko że on go nabrał. -,-'
OdpowiedzUsuń