poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 3

Dwa i pół roku później. Jesień. Guns N' Roses są już sławnym zespołem.
***
 - Ej, Rose, a pamiętasz jak kiedyś " polowałeś " tutaj na dziewczynę ? - zaśmiał się Izzy.
- Ta... a co ? To wszystko przez ciebie.. teraz bym... bym miał żonę.. dobra bez przesady nie chcę żony. - też się zaczął śmiać. Cała piątka śmiała się z Axl'a nawet on sam.
- Nie chcę cię martwić ale twój " nieudany połów " właśnie tam idzie - śmiał się dalej Izzy. Axl w zawrotnym tempie popędził do dziewczyny. Tym razem była z jakąś koleżanką podajże. Była od niej niższa o ponad głowę i miała włosy ufarbowane na kolor ognistoczerwony.
- Hej, yyy... pamiętasz mnie jeszcze? Kiedyś na ciebie tutaj wpadłem..- jąkał się. Nie wiedział jak miał z nią rozmawiać.
- O mój Boże, to Axl Rose ! Ohh... Daj mi autograf daj ! - blondynka zachowywała się bardzo dziwnie.
- Chłopcze, masz jakiś problem ? - zapytała ognistowłosa. Rose nie mógł wydusić ani słowa. Nogi mu miękły. Gapił się na nią jakby pierwszy raz w życiu widział dziewczynę.
 - O kurwa, chyba śnię.. Anioł w glanach - jęknął. W końcu coś powiedział i zemdlał. Jej śniada cera nabrała kolorów. Rumieniła się po tym co usłyszała od tego chłopaka.
- Carly... Carly on zemdlał ! - krzyknęła blondyna.
- Że.. Że co ?! - zapytała z niedowiarą i dopiero zorientowała co się stało. po chwili się ocknął
- Co.. co.. co ze mną się dzieje ? - wydukał dusząc się własną śliną.
 - Zemdlałeś kochany. Może cię odprowadzę do domu co ? - zaproponowała.
- Nie..yy... znaczy się tak. - jąkał się coraz bardziej. Wstał i zachwiał się lekko.
- Uważaj.. - złapała go za rękę. - Gdzie mieszkasz ? - dodała.
- Ja ? yy... Black Street... spory kawał stąd. - nie wiedział o czym z nią rozmawiać. Ona coś tam nuciła. Chyba Paranoid ( Black Sabbath ). Kiedy byli już na miejscu Rose złapał ją za ręce i przytulił mocno do siebie. Ona cmoknęła go w usta i odeszła bez słowa kiedy on ją uwolnił z uścisku. Wszedł do domu trzaskając drzwiami.
- O proszę kogo my tu mamy ? Dłużej się nie dało bajerować tej małej szmaty ?! - wrzasnął Duff.
- To..to..to..to... - mówił jak by zacięła mu się płyta. Rzucił się na sofę.
- Auuu ! Złaź dupku ! - warknął Slash kiedy na jego plecach wylądowała dupa rudego.
- To nie żadna szmata ! A ty byś mógł dupę ruszyć a nie się na cała kanapę rozwalasz ! Jak chcesz się tak rozkładać to idź do łóżka !- dopiero teraz do Axl'a dotarło co powiedział McKagan. Wpadł w furię. Rozwalił 2 popielniczki i szufladę w kuchni.
- Przestań już... Pij. - Powiedział spokojnie Steven podstawiając mu pod nos wódkę. Przechwycił ją w swoje ręce i poszedł do siebie. Był wściekły na Duff'a. on nawet nie zdaje sobie sprawy kim jest ta wyjątkowa istotka. William sam do końca nie wiedział kim ta panna jest, ale przy niej miękły mu nogi i serce biło szybciej. Do jego pokoju wparował Slash.
- U siebie masz większe łóżko idź leżeć gdzie indziej. - nadal odgryzał się za to na dole.
- Chciałem pogadać i przestań już kanapa jest moja ja ją kupiłem. - warknął.
- Pff... no tylko ciekawe kto ci dołożył jak ci brakło.- przeciągał.
- koniec tematu. Gadaj coś ty tej lasce nagadał. - usiadł koło niego.
 -No..yy... chyba się zakochałem. - powiedział po cichu i rzucił się na łózko przy okazji wylewając na przyjaciela dość spora ilość wódki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz