Axl wracając na scenę zauważył biegnącego Stevena z cylindrem na głowie, a za nim Slash. Mulat potknął się, zjechał na brzuchu po schodach, przefikołkował i uderzył w wzmaczniacz. Cicho krzyknął z bólu. Trzymał się za nadgarstek. Rudy podbiegł do niego i przykucnął.
- Co znowu ? - popatrzył na chłopaka. Kudłaty podniósł poszkodowaną rękę na wysokość oczu wokalisty.
- To. Jeszcze coś mi w kostce przeskoczyło. - zmrużył oczy. Jego ręka była opuchnięta, miał złamanie otwarte w okolicy nadgarstka. Wystawała mu kość, a dłoń wisiała na skórze i czymś jeszcze, którego nie potrafili nazwać.
- Weź... ja tu zaraz zemdleję. Duff, bezkręgowcu zawieź go do szpitala ! - Axl poniósł się z podłogi i wrzasnął.
***
- Duffiasty, długo tu siedzisz ? Rose mi wytłumaczył wszystko 10 minut temu. Szybciej nie mogłam. - zdszana Carly opadła na szpitalne krzesło obok Duffa w poczekalni.
- 1,5 godziny, a co ? Oddychaj. Spokojnie. Nie pali się. - położył jej rękę na ramieniu. Chwilę później do szpitala weszła rozzłoszczon Blay. W tym samym momencie Saul wyszedł zza białyc drzwi z gipsem na prawej ręce. Zderzyli się głowami. Martines upadła na podłogę.
- Slash pokrako uważaj może kurwa czasem jak chodzisz, co ? - wstała z podłoża rozmasywując czoło.
- Zamknij się już. Chyba nie chcesz dostać gipsem po łbie nie ? - rzucił jej mordercze spojrzenie. Blay fuknęła coś w stylu " ty zawsze musisz rozpierdolić każdy koncert ".Wzruszył ramionami i udał się w kierunku wyjścia. Reszta zrobiła to samo.
***
- Kirk ? Co ty tu ? - Axl otworzył drzwi.
- Gitara. Znowu. - westchnął.
- Wchodź. Musimy coś obgadać. - poszli do salonu. Na sofie siedziała Karen. Ognistowłosa podbiegła do nich.
- Ej chłopaki... Dostałam się na studia ! - podskoczyła radośnie. Pogratulowali jej.
- Poczekaj kochanie. Kirk posłuchaj, nie wiem czy wiesz, ale twój braciszek rozpierdolił nam trasę koncertową z Osbourne'm i spółką. Złamał łapę. Ciota jebana... Mógłbyś ? - westchnął.
- Jasne. - uśmiechnął się.
- Tylko na koncertach musisz dużo, tak kurewsko dużo palić i trochę wypić też byś mógł. No i bieganie po scenie, ale to chyba nie problem, nie ? - odwzajemnił uśmiech. Do domu weszli Duff, Blay, Carly i Slash.
- Nie... Tylko, że ja kurwa palić nie umiem. - spuścił wzrok.
- Ja cię na uczę. - obok nich nie wiadomo jak i skąd pojawił się Hudson. Axl machnął ręką i podszedł do Karen. Złapał ją za rękę. Wyszli z domu.
***
- Rose, jak tu jest pięknie ! Ta plaża, widoki, wszystko. - Dziewczyna wpiła się w usta chłopaka. Kiedy się od siebie oderwali Axl przełknął głośno ślinę, popatrzył na nią z strachem w oczach i ...
Bonus:
- Co znowu ? - popatrzył na chłopaka. Kudłaty podniósł poszkodowaną rękę na wysokość oczu wokalisty.
- To. Jeszcze coś mi w kostce przeskoczyło. - zmrużył oczy. Jego ręka była opuchnięta, miał złamanie otwarte w okolicy nadgarstka. Wystawała mu kość, a dłoń wisiała na skórze i czymś jeszcze, którego nie potrafili nazwać.
- Weź... ja tu zaraz zemdleję. Duff, bezkręgowcu zawieź go do szpitala ! - Axl poniósł się z podłogi i wrzasnął.
***
- Duffiasty, długo tu siedzisz ? Rose mi wytłumaczył wszystko 10 minut temu. Szybciej nie mogłam. - zdszana Carly opadła na szpitalne krzesło obok Duffa w poczekalni.
- 1,5 godziny, a co ? Oddychaj. Spokojnie. Nie pali się. - położył jej rękę na ramieniu. Chwilę później do szpitala weszła rozzłoszczon Blay. W tym samym momencie Saul wyszedł zza białyc drzwi z gipsem na prawej ręce. Zderzyli się głowami. Martines upadła na podłogę.
- Slash pokrako uważaj może kurwa czasem jak chodzisz, co ? - wstała z podłoża rozmasywując czoło.
- Zamknij się już. Chyba nie chcesz dostać gipsem po łbie nie ? - rzucił jej mordercze spojrzenie. Blay fuknęła coś w stylu " ty zawsze musisz rozpierdolić każdy koncert ".Wzruszył ramionami i udał się w kierunku wyjścia. Reszta zrobiła to samo.
***
- Kirk ? Co ty tu ? - Axl otworzył drzwi.
- Gitara. Znowu. - westchnął.
- Wchodź. Musimy coś obgadać. - poszli do salonu. Na sofie siedziała Karen. Ognistowłosa podbiegła do nich.
- Ej chłopaki... Dostałam się na studia ! - podskoczyła radośnie. Pogratulowali jej.
- Poczekaj kochanie. Kirk posłuchaj, nie wiem czy wiesz, ale twój braciszek rozpierdolił nam trasę koncertową z Osbourne'm i spółką. Złamał łapę. Ciota jebana... Mógłbyś ? - westchnął.
- Jasne. - uśmiechnął się.
- Tylko na koncertach musisz dużo, tak kurewsko dużo palić i trochę wypić też byś mógł. No i bieganie po scenie, ale to chyba nie problem, nie ? - odwzajemnił uśmiech. Do domu weszli Duff, Blay, Carly i Slash.
- Nie... Tylko, że ja kurwa palić nie umiem. - spuścił wzrok.
- Ja cię na uczę. - obok nich nie wiadomo jak i skąd pojawił się Hudson. Axl machnął ręką i podszedł do Karen. Złapał ją za rękę. Wyszli z domu.
***
- Rose, jak tu jest pięknie ! Ta plaża, widoki, wszystko. - Dziewczyna wpiła się w usta chłopaka. Kiedy się od siebie oderwali Axl przełknął głośno ślinę, popatrzył na nią z strachem w oczach i ...
Bonus:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz