środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 1

Dobra. Kirk narrator = totalna dupa. Megadupth xD. Albo Dupallica - master of duppets xD okej. Ustalmy, że będzie narrator wszechwiedzący. Czasem perspektywa. Whatever. Rozwaliłam tumblra. .___. Zaczymam:


- Ludzie zejść ze mnie. - zawył najmłodszy z zespołu. Jęczał coś tam jeszcze.
- Zamknij dziub szarpidrucie.- Lars sturlał się na trawę. I popatrzył na czterech facetów leżących na sobie. Trzej się po chwili podnieśli. Młody nadal leżał na chodniku.
- Wstawaj kutasie idziemy- james go kopnął w brzuch. Jęknął cicho i złapał się za obolałe miejsce. Slash podniósł go z płyt chodznikowych.
- Yyy... Chłopaki gdzie my jesteśmy ? To nie wygląda jak USA. Pozatym tu są jakieś dziwne auta. - Lars rozejrzał się po okolicy. Podbiegł do jakiegoś słupa z ogłoszeniami i zawołał resztę. Przyszli niechętnie.
- Czego Ruska Mendo ? - westchnął Hetfield.
- Yyy... Nie chce was martwić, ale chyba wylądowaliśmy w przyszłości. Zobacz. - wskazał palcem na plakat reklamujący koncert Metalliki. Odbędzie się 15 stycznia 2013 roku w Londynie.
- O kurwa... Jesteśmy kilkadziesiąt lat do przodu. Ale zajrebiście ! Czekaj.. To jakaś parodia. Na zdjęciu jest jakiś 4 starych dziadów. - dokładnie obejrzał plakat. Lars przcisnął Kirka do tablicy i wskazywał palcami na kolegę i faceta z plakatu który był do niego podobny tylko dużo starszy. Chłopak popatrzył na siebie z przyszłości i zaczął drzeć się jak baba. Dostał z liścia od "szefa".
- Czego się kurwa wydzierasz ? - zmierzył o wzrokiem.
- Ja siwieję ! - spanikował. Blondyn zareagował na to facepalmem. Poszli dalej. W pewnym momencie szarpidrut prowadzący zatrzymał się.
- Co kurwa znowu ! - Jamesowi już puszczały nerwy.
- Ja tu mieszkam. - wskazał na pałac królewski. Wyśmiali go. -no serio. - naburmuszył się. Znowu się zaczęli śmiać. Hammet po prost wziął klucz i otworzył bramkę. Reszta miała głupie miny i skierowany wzrok na niego. Weszli. Zamknął za nimi bramkę, otworzył wielkie ciężkie drzwi i wszed do pałacu. Udał się na piętro i zapukał do pokoju królowej.
- Mamo jesteś tu ? - otworzył drzwi. Królowa siedziała przy swoim biurku. Spojrzała na niego i podeszła.
- Raczej babciu, nie pomyliło ci się coś słońce ? - pogładziła go po głowie. Reszta stała za drzwiami i miała z niego niezłą polewkę.
- No mówię, że mamo, a nie babciu. Ja nie mam dzieci. No zobacz. - wyjął z kieszeni portfel, a z niego dowód osobisty. Królowa chwile na niego patrzyła.
- dziwne przez chwilę było napisane 1968, a teraz 1994. - westchnęła. Do pokoju wszedł Slash.
- Wypadliśmy z przeszłości. - popatrzył na nich.
- London co ty gadasz ? - popatrzyła na starszego z braci.
- Saul. - poprawił ją.
- Skoro tak mówicie... Dobrze wracacie do domu ? -uśmiechnęła się
- Nooo.. Tylko mamy ze sobą takich trzech idiotów. - Slash zmarszczył brwi. Dostał po nosie od matki.
- Paniczu jak ty się wyrażasz ?! Dobrze niech zostaną, ale nie zdemolujcie tu nic. - wróciła do pracy. Z hallu było słychać dzikie śmiechy. Bracia wrócili do reszty zespołu. Tamci byli prawie poszczani ze śmiechu. Dostali neden wspólny pokój. Długo tam nie pomieszkali. Zaledwie tydzień. Zostali wyrzucieni z pałacu po zrównaniu z ziemią trzech pokoi. Chociaż mieli dwie gitary ze sobą. Teraz spali w parku. Głód doskwierał. Nie mieli kasy na nic. Zdecydowali żeby pójść do pracy, ale jedynie Kirk miał świeżo co maturę. Reszta ledwo ledwo gimnazjum. Zrezygnowali. Grali na mieście na gitarach. Dużo nie zarobili. Tak po kilkanaście funtów dziennie. Slash wpadł na całkiem nie głupi pomysł...

Bonus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz