piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 5

Wszyscy jak zwykle się nudzili. Slash gdzieś się szwędał po mieście, a Rocky wyszła do pracy. Lars jak zwykle ma genialnie pojebane pomysły. Postanowili zrobić mega impreze. Poszli na dół w poszukiwaniu jakiegoś sprzętu grającego i wysłali Clifa po alkohol.
- James chyba coś znalazłem. - brunet przykucnął przy sporej wierzy stereo. Nie miał zielonego pojęcia jak to włączyć. Powciskał wszystkie przyciski. Nic się nie stało. Hetfield wyśmiał go, podłączył urządzenie do prądu i właczył. W całym domu rozbrzmiała jakaś popowa muzyka. Beznadziejna. ( autorka ma na myśli te popowe piosenki jak jakieś kal mi mejbi itd. )
- Jaaaaaaaaaaaames! Weź! Weź o wyłącz! To jakiś chłam, a nie muzyka! Wyłącz! - Lars kopnął z całej siły w głośnik. Coś zasyczało i poszedł dym.
- Idioto! Zepsułeś to downie! - wokalista dał mu z liścia. Chłopak zawył głośnho z bólu i obrażony poszedł do kuchni.
Po jakiś dwóch godzinach zaczęła się impreza. Istne party hard. Było pełno ludzi i alkoholu. Połowy pewnie nie znali. Slash "upolował" sobie jakąś dziewczynę i zniknął z nią w swojej sypialni. Szczegłów opisywać nie trzeba...
Rocky wróciła nad ranem. Była zaszokowana stanem swojego domu. Całkowita demolka. Z sofy wystawały sprężyny, krzesła poprzewracane, telewizor spadł ze ściany, głośniki rozwalone. Zaklneła pod nosem i rozejżała się dalej. Pod stołem lezał najebany Lars w samych bokserkach, a na nim Clif z ręką pod bokserkami perkusisty. Wszędzie walałły się puste butelki i puszki. Zauważyła jeszcze Jamesa który spał twarzą w kociej kuwecie. Rozbawiło to ją trochę. Poszła na górę. Bała się, że na piętrze bedzie gorzej. O dziwo było tam całkiem czysto. Jej pokój był nienaruszony. Obok u Larsa nie było drzwi. Nevermind. Weszła do pokoju Hudsona, ale szyko z niego wyszła. Spał z jakąś dziewczyną. Zapukała do sypialni Kirka.
- Proszę - powiedział ostro zachrypnięty głos. Weszła do środka. Pokój wyglądał na pusty. Na pościeli lezał czarny kot i mruczał, a spod niej wystawały dwie brudne stopy.
- Żyjesz jeszcze? - usiadła na rogu łózka. Usłyszała cichy jęk. Podniosła się. Zauwazyła, że usiadła mu na ręce. Wygrzebał się spod pościeli przypadkiem zrzucając kota na podłogę. Wyglądał bardzo marnie; był strasznie blady, miał rumieńce na twarzy i przekrwione oczy. Powieki same mu się zamykały. Opadł na poduszkę. Ciężko, nierówno oddychał. Rocky gdzieś znikneła, ale po chwili wróciła z termometrem. Wetknęła go Kirkowi do ust i kazała leżeć spokojnie. Miał dość mocną goraczkę.
- Jak z dzieckiem. - westchnęła i poszła po zimny okład. Reszta nadal spała, albo udawała. Odgarnęła mu włosy z twarzy i położyła mu okład na czole.
- Rocky, ja.. nie rób tego. Jak się wyśpie będziesz dobrze. Nie potrzebuję pomocy. - podniósł się torchę na łokciach.
- Potrzebujesz. Leż i nie marudź - popchnęla go lekko żeby się spowrotem położył. Westchnął i zamknął oczy. Usnął.

Bonus (starych zdjęć na komputerze brak więc ja dać to. Nowa postać będzie):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz