***
Perspektywa Slash'a
Cieszę się, że Carly mi wybaczyła. Jak ja mogłem ją zgwałcić. Po części to wina narkotków, które mi dał Hetfield, ale mogłem ich nie brać. Nie zmienia to faktu, że zachowałem się jak psychopata. Ona się teraz mnie boi. Nie dziwię się. Trochę strach mieszkać pod jednym dachem z facetem, który cię skrzywdził. Obiecywałem jej. Obiecywałem, że nigdy jej nie skrzywdzę ani nic z tych rzeczy. Jestem... Jestem po prostu zakłamanym ćpunem. To tak okropnie brzmi. Co z sobą zrobiłem przez te 2 lata ? Idiota,idiota, jeszcze raz idiota. Rozumiem, że należy mi się mega wykurwista kara, ale to rozbieranie mnie i siebie ? Czy ona myśli ? Okej, prowouje mnie, ale czy ona zdaje sobie sprawę, że gdybym nie był trzeźwy to miała powtórkę z przedwczoraj ? Hudson, spokój... Wdech, wydech. Kurwa, fajki się skończyły. Coś za szybko. Dobra wracam do domu bo zimno. Chyba powinienem się do jakiegoś psychologa czy tam psychiatry zapisać. Znam jednego; nazywa się. Jagger. Wieczorem zadzwonie. Okej jestem w domu. W kuchni na blacie siedzi Carly. Jeszcze w samej bieliźnie. Oczywiście robi to co zawsze czyli wypija cały zapas soków i napojów. No nieeee... Moja cola ! Dobra niech już pije bo jak coś powiem to będzie mega foch i wkurwienie. Przyglądałem się jej przez dłuższą chwilę. Kiedy mnie zobaczyła chyba się troszkę wystraszyła bo wylała na siebie resztę coca-coli. Niezdara, ale i tak zawsze wygląda seksownie. Pokręciłem głową, wziąłem ręcznik i podszedłem do niej.
-Mogę ?- zapytałem. Pokręciła twierdząco głową. Wytarłem jej brodę, szyję, piersi i brzuch. Mruczała jak kotek. Uszczypnęła mnie w dupę i oblizała usta. Zaczęła się do mnie tulić. Czy ona znowu mnie chce prowokować czy teraz na serio chce seksu ? Ja już jej nie rozumiem.
- Kocham cie- ugryzła mnie w ucho. To jest kobieta czy ja moze przypadkiem choduję zwierzaka ?
- Ja też.- odpowiedziałem nieśmiało. Dostałem buziaka w nos. Ściągnęa mi pasek od spodni. Spodnie ze mnie zjechały. Nawet nie zdążyłem ich złapać bo ognistowłose coś trzymało mnie za ręce. Ostatnim czasy dosyć sporo schudłem przez stres i zmęczenie. Teraz mogę się ścigać z Axlem który z nas szybciej dostanie anoreksji. Wracając do tematu moja narzeczona patrzyła na mnie z głupawym uśmieszkiem. Posłałem jej pytające spojrzenie. Dostałem jeszcze kilka całusów. Jedną ręką lekko ciągnęła mnie za włosy, a druga...druga wślizgnęła się do bokserek. Szczegółów opowiadać nie będę. Przygryzłem dolną wargę żeby nie jęczeć ani trochę. Nie chciałem okazywać żadnych oznak zainteresowania.
-Slash ? - popatrzyła mi w oczy. Kocham to uczucie.
- Tak kochanie. - cmoknąłem ją w szyję.
- Zaniesiesz mnie do łóżka ? - uśmiechnęła się. W ręku trzymała nóż. Obawiałem się najgorszego. Posłusznie zaniosłem ją do sypialni i usiadłem na krańcu łóżka. Rzuciła mnie na poduszki i usiadła na moich udach okrakiem. Zdjęła swoją bieliznę. Nóż cały czas trzymała w ręku.
- Nie chcesz sie rozebrać to pobawimy się inaczej. - przejechała mi nożem po podbrzuszu. Bałem się trochę. Otworzyłem usta, ale nie mogłem nic powiedzieć. Powoli rozcinała mi bokserki nożem. Po chwili zostały z nich same strzępy. No dzięki... Zostało mi pięć par bo resztę w hellhouse zostawiłem. Jęknąłem cicho. Obsypywała mnie milionami pocałunków. Po jakiś 10 minutach przestała.
- Długo mam jeszcze czekać panie Hudson ? Zrobi to pan wkońcu czy potrzebuje pab specjalnego zaproszenia ? -polizała mnie po policzku. Wszedłem w nią. Jęknęła głośno i wbiła mi paznokcie w ramię.
***
Oczywiście nie ma to jak odwiedziny rudzielca podczas snu co nie ? Wpadł do naszej sypiali stukając patelnią o patelnię. Obudził nas oboje. Miałem już wstać i walnąć mu tą patelnią w łeb, ale przypomniałem sobie, że jestem całkiem nagi.
- braciszku masz stąd wypiedralać w podskokach albo połkniesz patelnię dzięki mnie. - rzuciła w niego poduszką.
- Slash mamy koncert. - popatrzył na mnie swoim spojrzeniem smutnego szczeniaczka numer 5. Zamknąłem oczy.
-Mam złamaną rękę nie widzisz różyczko? Idź do mr. Hammeta.-przywaliłem mu gipsem w udo... A może troszkę wyżej ? Nie wiem, mam zamknięte oczy. Ważne, że bolało. Chyba sobie polazł. Ognistowłosa wtuliła się we mnie. Dalej poszliśmy spać.
***
Obudziłem się około 9-tej. Carly drapała mnie po brzuchu. Mruknąłem zadowolony.
- Jesteś jeszcze zła ? - zapytałem.
- Od dzisiaj nie. Dzwonił jakiś Mick Jagger. Mówił, że wpadnie a obiad. Coś jeszcze o żelkach pierdolił. Kupiłam ci coś. Załóż spodnie i chodź na dół. - pocałowała mnie w nos i zniknęła za drzwiami. Założyłem bokserki i trzy czwate spodnie. Popędziłem do salonu. Ona tam na mnie czakała. Piła herbatę z kubka z renirefkiem ( reniferek Niko ratuje święta biczys, ale i tak wszstko rozwali xD ). Skąd ona to ma ? Nie wnikam... Podała mi coś zapakowanego w papier prezentowy. Otworzyłem. To były jakieś kluczyki. Carly zawiązała mi bandanę na oczach.
- Chodź. - złapała mnie za ramiona i zapdowadziła gdzieś. Kiedy mi ją odwiązała byliśmy w garażu. Zobaczyłem pięknego ścigacza. Był idealny. Zawsze takiego chciałem.
- Wooooooo ! Jaaaa ! Jaa pierdole ! Carly to dla mnie ?! - pisnąłem uradowany i mocno przytuliłem ją do siebie.
- Wesołych Świąt Bożego Narodzenia kochanie. - ucałowała mnie w policzek.
Bonus:
SUPER *.* JA SPECJALNIE NIE SPIE BO CZUŁAM ZE SIE ROZDZIAL KROI :D
OdpowiedzUsuńSuper. Czemu mnie nie ma ??
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNiedługo będziesz :3
Usuń