wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 31

Carly zajęła Micka jakąś gadką szmatką. Vicky coś tam do siebie gadała. Wpadł jeszcze James, Popcorn i Lars. Była taka nawet sporawa imprezka. Slash gdzieś zniknął. Za to zjawili się jeszcze szanowny pan Axl wraz z Karen. Raczej większość bawiła się dobrze. Blay robiła za kelnerkę i cały czas rozlewała alkohol, a Carly nie miała ochoty imprezować więc przebywała w kuchni, rozmawiała z Vicky i podjadały jakieś słodycze.
- Slash będzie zły. - westchnęła ognistowłosa.
- Kim jest Salsz ? - szatynka wpakowała sobie do ust kilka żelek.
- Nie salsz tylko Slash. To mój narzeczony. Będzie się pewnie wściekał za to, że jem śmieciowe żarcie, a w ciąży jestem. - uśmiechnęła się trochę.
- Gratuluję. Ładny jest ? - odwazajemniła uśmiech. Carly wyciągnęła z szuflady zdjęcie na którym są razem. Vicky chwilę się przyglądała fotografi.
- Widziałam go kiedyś w muzycznym. Grał na gitarze. Całkiem nieźle mu szło. Pracuje tam ? - oddała ognistowłosej zdjęcie.
- Nie. Całkiem inna bajka. Jest gitarzystą prowadzącym w Guns N' Roses. Znasz taki zespół ? - bawiła się misiem Haribo. Rozciągała go we wszystkie strony.
- Tak. To takie z jakąś skrzeczącą wokalstką tak ? Grają fajnie, ale ta baba nie umie śpiewać. Mogliby ją zmienić. Beznadziejna jest. - westchnęła. Carly roześmiała się.
- Axl siostrzyczko kochana słyszałeś ? - zawołała go. Do kuchni wpadł Rose ze zmieszaną miną.
- Słyszałem. Dobrze wywalę się. - zaśmiał się. Vicky zniknęła z kuchni. Ognistowłosa pozbierała pozostałości po słodyczach ze stołu. Poczuła na ramionach jakieś zimne ręce. Odwróciła się. Za nią stał Saul. Miał śniego we włosach. Koło niego stał Jimmy Page z gitarzą w pokrowcu.
- No ja nie wierzę... Saulie jak.. Jak ty to zrobiłeś ? - popatrzyła mu w oczy.
- Nie chcę nic mówić, ale normalnie. - pocałował ją w nos. Carly odwzajemniła i podgryzła jego dolną wargę.
- Gadaj geniuszu. - popatrzyła mu w oczy.
- Kuzyn. Tak wpadł na trochę. - uśmiechnął się trochę. Carly przywitała się z nowym gościem. Rozmawiali chwilę dłużej. Jimmy okazał się miłym gościem. Był niewiele starszy. Ma 28 lat. To nie taka wielka różnica.
- Przepraszam cię Jim, ale chyba muszę iść się położyć. Trochę mnie mdli. - poszła do sypialni. Na łóżku siedział Slash.
- A pan co ? - położyła się koło niego.
- A siedzi i myśli.- poczochrał jej włosy.
- A o czym ?- poprawiła grzywkę.
- A o tym kiedy ściągną mi ten biały pancerz z łapy. - westchnął.
- Za miesiąc. - pociągnęła go za włosy żeby też się położył. - znowu udajesz piszczącego kurczaka ?
- Ale to boli. Moje zacne loczki nie lubią takowych tortur. - przytulił się
- Oj no dobrze. - zaśmiała się.
- Kiedy będę tatą ? - pogładził ją po lekko wypukłym brzuchu.
- Za pół roku. - zamruczała.
- Ale ja chcę teraz. - pocałował ją.
- To sobie sam urodź. - pokazała mu język. Wtuliła się. Do ich pokoju wparował zalany w trzu dupy Lars, a za nim James w podobnym stanie. Śpiewali coś o Kirku. Hmm.. Widać, że brat Slash jest ulubionym tematem pijackich piosenek Jamesa i Larsa. Ognistowłosa wybuchnęła niepochamowanym śmiechem. Chwilę później Slash.
- I z czego rżysz ? - James i Lars popatrzyli się na nich.
- Jak będziecie trzeźwi to się dowiecie.- Carly zaczęła w nich rzucać czym popadnie. Pijani rockmani zostali "grzecznie" wyrzuceni z pokoju. Za drzwiami stał...


Sorry musiałam tu wepchnąć Page'a. Biografia którą dostałam natchnęła mnie.
Bonus:

Dla odniany Stevcio i Lars.

1 komentarz:

  1. Prosze dodaj dzis 32 ! prosze! Ja musze sie dowiedziec kto tam stał ! jak znajdziesz chwile to napisz nawet moze byc krotki :)

    OdpowiedzUsuń