niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 36

Po tym strasznym zdarzeniu do domu Gunsów przybyła Carly. Zaroponowała wizytę u egzorcysty. Axl się nie zgodził. Cały cza był blady jak trup, a jego głos stał się strasznie zachrypnięty i trochę niższy. Czyżby mutacja ? Nie w tym wieku. Napewno. To można wykluczyć. Chłopak jest cały czas zmęczony, śpi po dwadzieścia godzin na dobę, mało je i prawie nie wstaje z łóżka. Izzy zaobserwował, że oczy Williama święcą w ciemności. Niemal biją światłem jak małe zielone latareczki. Axl zachowuje się strasznie dziwnie. Często wrzeszczy przez sen. Domownicy czuwają przy nim na zmianę. Carly i Slash są tam prawie codziennie. Też chcą pomóc bratu ognistowłosej. Najgorsze w tym, że żaden lekarz nie potrafi zdiagnozować co mu jest. Od tego dnia kiedy wrócił do domu z atakiem astmy płacze krwią. Nie normanymi łzami tylko krwią. Mówi, że odczuwa wielki ból. Odwołali już 15 koncertów. Wszyscy martwią się o rudzielca. To już nie ten sam Axl. Czasem odwiedzał ich Page- przyjaciel z młodości Rose'a.


***

Perspektywa Carly.
Jestem zrozpaczona. Czuję się jak w jakimś horrorze. Mojego kochanego brata dopadają jakieś niewyjaśnione zjawiska paranormalne, straciłam pracę, pieniądze się kończą, jestem w ciąży z Robertem i ukrywam to przed Saulem no i oczywiście zdechł nam kot. Badne kociątko. Biedna ja. Biedny Billy. Biedny Slash. Biedna Karen. Biedni gunsi. Biedny Robert. Nie, nie, nie. Robert to dopiero będzie biedny jak mi alimenty będzie płacić. Nie ważne. Po prostu tylko umkierać, nie żyć. Okropnie. To się chyba nigdy nie ułoży. Nie widuję się prawie z Saulem. On wraca do domu od Axla, ja wychodzę do niego. I to już tak 3 tydzień. Jak ja jestem w domu coraz częściej nawiedza mnie Kirk. Oczywiście pomysł Slasha i Stevena. Nie wiem co mo strzeliło do tego loczkowatego mózgu, ale pozwolił mi na seks ze swoim bratem. Przecież zawsze jeden o drugiego zazdrosny i pamiętam jak pewnego czasu chciwli się normalnie o mnie pozabijać. Nie ważne. Rozwaliłam trzy gibsony. Chciałam żeby Slash był zły na mnie, a on nic. Oaza spokoju. Męczy mnie już takie życie. Niby to niecały miesiąc, a ja się czuję jakbym go wieki nie widziała. Strasznie mi go brak. Jego brat to nie to samo. On jest za grzeczny.

***

Dzisiaj jak co noc byłam u nich. Usłyszałam głośny wrzask Karen dobiegający z sypialni mojego rudzielca. Wbiegłam do pomieszczenia. Rudy nie spał. Zielone tęczówki były wyżej niż łóżko czyli stał. Zapaliłam światło. Trzymał nòż przy gardle swojej dziewczyny. Zasyczał na mnie niczym wąż i wskoczył pod kołdrę. Karen wybiegła z pomieszczenia jak oparzona. Zabrałam Axlowi nóż i lekko uderzyłam go w czoło które wystawało zza kołdry. Zgasiłam światło. Zobaczyłam dwa światełka o krztałcie oczu. Po chwilo ujrzałam zielone tęczówki. Zaraz, zaraz. Czy jak zapaliłam światło to zniknęły mu źrenice i tęczówki. Coś tu nie tak. Podniósł się do pozycji siedzącej. Serce podjechało mi do gardła Axl wstał z łóżka i...


2 komentarze: