sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 35

W domu reszty zespołu
Wszyscy byli zajęci sobą. Duff czytał swoje kochane komiksy, Steven coś gotował, Izzy grał na gitarze u siebie a, Axl nadal siedział w szafie i miał focha na Karen. Ona gdzieś wyszła. Rudy śpiewał coś o nieszczęśliwej miłości. Śpiewająca szafa to nie jest codzienny widok. Kiedy Duff przechodził obok tej szafy zaczął drzeć się ze strachu. Prawie jak mała dziewczynka. Drzwiczki się otworzyły i wychyliły się zza nich rude włosy. Następnie zielone świecące oczy. Blondyn zaczął jeszcze bardziej krzyczeć. Alx śmiał się z niego.
- A-axl.. to ty ? - zapytał niepewnie.
- Hahaha ! McKagan popuściłeś ! -zaczął się śmiać jeszcze bardziej. Basista spłonął rumieńcem i poszedł do łazienki. Rudy wyszedł z domu. Sam nie wiedział po co. Powiedzmy, że po południowy spacer. Zaczepiała go jakaś dziewczyna. Poszedł do parku i karmił kaczki.
- Rose, Rose... znam całą prawdę. - powiedział jakiś tajemniczy głos zza krzaków. Axl rozejrzał się. Nic nie zauważył. Coś go zaatakowało od tyłu i powaliło na trawę. To była jakaś czarnowłosa dziewczyna. Rudy wystraszył się trochę. Szarpał się trochę. Nic nie wskórał bo dziewczyna była o wiele silniejsza.
- Kim ty jesteś ? - zapytał drżącym głosem.
- Twoją przyszłością. - drapnęła go po policzku, piekielnie się zaśmiała i jakby rozpłynęła się w powietrzu. Axl spieprzał sprintem do domu. O mało co, a by go tir przejechał. Zatrzasnął za sobą drzwi, osunął się na podłogę i próbował uspokoić oddech. Zaczął się dusić i kaszleć. Nie mógł złapać oddechu. Znalazł inhalator w kieszeni.
- Rudy wstawaj z podłogi. - Steven słyszał chłopaka i podniósł go. Wokalista gunsów chwiał się. Opadł na Adlera. Ten wziął go na ręce i zaniósł do jego sypialni. Chłopak był półprzytomny. Majaczył coś. Kurczowo trzymał Steva za rękę. Cały czas słyszał ten piekielny śmiech. Był ostro wystraszony. Do sypialni weszła Karen.
- Kochanie co ci jest ? -usiadła obok niego. Axl nie potrafił powiedzieć. Tylko bełkotał. - Opiłeś się ? Axl słońce, co ci jest ? - popatrzyła z zaciekawieniem na niego. Pomachał ręką w powietrzu i dalej coś bełkotał. Nie zrozumiała nic. Zobaczyła czy nie ma gorączki. Miał trochę ciepławe czoło. Do ich sypialni wkroczyła ta dziwna postać. Axl zemdlał.
- Rozwale wam życie ! Zniszcze ! Skopię tyłki ! Powpędzam w choroby ! Mvahahaha ! - rozpłynęła się w powietrzu. Karen zawołała Stevena żeby przyniósł wiadro zimnej wody. Oblali nią rudego. Od razu jak się ocucił to wyrwał blondynowi wiadro z rąk. Rzygał krwią. Okropny widok. Odstawił wiadro na podłogę i bezsilnie opadł na łóżko. Był okropnie blady. Bledszy od białej pościeli. Wzdychał co trochę. Ciężko oddychał. Karen i Steven patrzyli na niego z przerażeniem.
- Billy powiedz coś, proszę. - dziewczyna złapała go za rękę. Nie miał pulsu. Wybełkotał coś niezrozumiałego. Steven poszedł zadzwonić po lekarza. Karen cały czas go obserwowała. Była bliska płaczu. Przyłożyła ucho do jego klatki piersiowej. Naliczyła, że jego serce bije 10 razy na minutę. Miał drgawki. Lekarz przyjechał. Zbadał go. Był w szoku. Powiedział, że nigdy nie widział czegoś takiego. Pobrał mu krew. Była koloru czarnego i miała konsystencję żelu. Z jego oczu zaczęła kapać krew. Miał całą twarz we krwi. Doktor też był wielce przerażony. Nie wiedział jak mu pomóc. Po raz kolejny pojawiła się ta kobieta. Drapnęła go do krwi na brzuchu i zniknęła. Axl wydarł się. Jego wrzask było słychać pewnie 3 dzielnice dalej. Pobiegł do łazienki. Zobaczył swoje odbicie w lustrze. Wyglądał jak z horroru. Znów wrzasnął. Tym razem jeszcze głośniej. Karen do niego podbiegła i mocno przytuliła. Bała się o niego i o siebie. Nie wiadomo co teraz się stanie.
- Karen... Karen... Karen diabły ! Jestem w piekle ! -wykrzyknął.
- Jesteśmy w Londynie nie w piekle. Jakie diabły ?- popatrzyła w jego zakrwawione oczy.
- Diabły. Wszędzie widzę diabły. - z jego oczu krew zaczęła jeszcze szybciej wypływać i dostał straszych drgawek. Szlochał głośno. Wcisnął swoją twarz w mostek dziewczyny.
- Axl, Billy... Spróbój przestać płakać. Możesz się wykrwawić. Jestem przey tobie. Obronię cię. Proszę nie płacz. - Była bliska płaczu. Nie mogła płakać. Axl zawył piekielnie. Niecałą minutę później przestał "Płakać krwią". Przygryzł mocno wargę. Ognistowłosa obmyła mu ostrożnie twarz. Cały czas był bardzo blady. Położyła go spać. Poprosiła Izzego żeby z nim posiedział.

Tak wiem to nie Hallowen żeby was straszyć, ale miałam ochotę na coś przerażającego z nutką ochydy. No, no, nopani majonezie kielecki. Witamy w opowiadaniu. Jestę Sadystkę. Bonus:



Wyobrażacie sobie Axl'a zaryczanego krwią ?

3 komentarze: